Night of the Jumps. Umar³ król, niech ¿yje król! [FELIETON]
Właściciel formatu NIGHT of the JUMPs, po 13 latach, zdecydował się rozstać z FIM. Żadna ze stron nie podaje oficjalnych powodów zakończenia współpracy. Oznacza to, że na ten moment FMX "wylatuje" z listy eventów rozgrywanych pod egidą FIM, a tytuły mistrzów świata, jak przed 2006 rokiem, ponownie będą nieoficjalne.
Zakończenie współpracy, ze skutkiem natychmiastowym, miało miejsce jeszcze przed finałową rundą sezonu, która odbyła się w sobotę, 14 grudnia, w Sofii. Dlatego tegoroczni mistrzowie zostali sklasyfikowani na podstawie wyników uzyskanych w siedmiu wcześniejszych rundach. Mistrzem Świata, po raz pierwszy w karierze, został Luc Ackermann, Wicemistrzem, wieloletni dominator, Maikel Melero, a trzecie miejsce zajął Pat Bowden.
Jak informuje z kolei właściciel formatu, NIGHT of the JUMPs po rozstaniu z FIM zmienia nazwę na: NIGHT of the JUMPs - FMX World Tour Championship. Co to oznacza w praktyce? Kila rzeczy.
Na pewno to, że jeśli nie znajdzie się kolejny chętny, aby wykupić licencję od FIM, nie będzie już oficjalnych Mistrzów Świata FMX.
Na pewno też to, że Freestyle Motocross ponownie zejdzie nieco do podziemia. Ale, czy nie taka była idea jego twórców? Wolny styl, bunt przeciwko federacjom, robienie tego na co się ma ochotę. FMX od początku z założenia miał być, i do pewnego momentu był, czarną owcą dyscyplin motocrossowych… Do momentu, w którym niemieccy organizatorzy zdecydowali się go ugładzić i podporządkować szeregom reguł. I o ile trudno im odmówić wkładu w popularyzację tej dyscypliny i tego, że dali możliwość wielu młodym zawodnikom pokazania się szerszej publiczności, o tyle od kilku lat wydarzenia rozgrywane w niemal dokładnie tej samej formule i w oparciu o schematy rodem z 2006 roku zaczęły wiać nudą.
Teraz podobno ma być świeżo, inaczej, na nowo. I przede wszystkim ciekawiej. To dobrze, że wreszcie do takich wniosków ktoś doszedł. W ostatnich latach boleśnie się o tym przekonywali kolejni właściciele różnych eventów w Europie. Oni już zmienili podejście i znowu napełniają areny. Teraz czas na Niemców. Może działają nieco "langsam", ale ważne, że wreszcie!
Tyle dywagacji. Sam właściciel marki uważa, że zmiana wyjdzie formatowi na lepsze. Już w tej chwili na 2020 rok zaplanowanych jest kilka eventów, a rozmowy nadal są prowadzone z promotorami na praktycznie wszystkich kontynentach. To kolejna zmiana. Od kilku lat NIGHT of the JUMPs obecne było jedynie w Europie i Chinach. Plany są ambitne, ponieważ poza zwykłymi halowymi zawodami, czy stadionówkami, chłopaki planują organizować szereg wydarzeń pod nazwą Freeride MX World Tour, wzorując się na rozegranym w tym roku po raz pierwszy Red Bull Dirt Diggers.
Czy to się uda? Przekonamy się już w połowie przyszłego roku, kiedy freeride’owe szaleństwo ma ruszyć. Biorąc pod uwagę logistykę tak wielkich wydarzeń, trzeba przyznać, że to piekielnie ambitny plan, ale… z ciekawością będziemy śledzić NIGHT of the JUMPs nabierające drugiego oddechu.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze